Nijaka, bura zima, bez większej ilości śniegu, ale nieprzyjemna, ciągnęła się w nieskończoność, dlatego dopiero w zeszły weekend udało się wybyć na dłużej. Pogoda dopisała, genialne słońce, co prawda dopiero od jakiejś 13-stej, błękitne, bezchmurne niebo, idealne dla naszego „łazęgowania” z aparatami. Na pierwszy raz wybraliśmy nasz ukochany Olsztyn. Niedziela, pierwsza z zakazem handlu, co akurat przysłużyło się chyba nieco ludziom, bo jakaś większa ilość rodzin wyległa na łono natury. Wiosenne powietrze sprzyjało pieszym wędrówkom. Zaczęliśmy jak zawsze od podróży autobusem podmiejskim nr 67 z Częstochowy. Wysiedliśmy na rynku, obczailiśmy, czy w razie czego, jakiś sklep jednak otworzy swe podwoje dla głodnych i spragnionych podróżników. Okazało się, że owszem, tak będzie, tyle, że od godzin nieco późniejszych, niż 9 rano.
Udaliśmy się najpierw ulicą Karłowatej Sosny w stronę wzgórz, które górują od strony wschodniej nad Olsztynem i noszą nazwę Małe i Duże Skałki. Roztaczają się z nich piękne widoki na górę Zamkową i cały zamkowy kompleks. Słońca jeszcze wtedy nie było, ale zdjęcia wyszły całkiem nieźle. Urokliwe małe skałki na wzgórzach są wdzięcznym obiektem do fotografowania. Chwilkę sobie posiedzieliśmy, popatrzyliśmy na rozciągające się wszędzie piękne panoramy.
Wzgórza są niskie, ale jest ich kilka i można przejść się granią, kończąc spacer na wzgórzu z krzyżem pielgrzymkowym, gdzie również nieco niżej znajduje się stary wapiennik. Warto zobaczyć.
Następnie udaliśmy się leśną ścieżką w stronę kamieniołomu „Kielniki”, który obeszliśmy i górą i dołem. Otacza go ścieżka geologiczna i edukacyjna „Kamieniołom Kielniki” a w samym kamieniołomie są dwie jaskinie: Jaskinia Magazyn i Jaskinia w Kielnikach, ale na ekplorację przyjdzie czas kiedy indziej.
Z kamieniołomu skierowaliśmy się już w kierunku jednych z piękniejszych skałek w Olsztynie: kompleksu „Dziewicy” na mapie oznaczonego jako wzgórze: „Cegielnia”. To urokliwe i malownicze miejsce do wspinaczki i nie tylko, z którego na wprost widać wzgórza „Biakło” i „Lipówki” oraz wzgórze zamkowe. Trochę łaziliśmy po skałkach, trochę na nich posiedzieliśmy, poobserwowaliśmy wspinaczy.
Z upływem czasu zrobiło się przepięknie, słonecznie, ciepło, co na tyle nas „rozleniwiło”, iż resztę czasu spędziliśmy na terenie samego zamku. Najpierw jednak wycieczka do sklepu po zapas płynu i jedzenia, a potem siedzenie na wzgórzu zamkowym, na które wyległy rodziny z dziećmi, psami, zakochane pary, związki tzw. „początkujące”, w których pan niesie pani torebkę (co jest co najmniej dziwne…) zakonnice i inni spragnieni pleneru ludzie. Jak widać to miejsce dla każdego 🙂
Miło spędziliśmy czas, choć wolimy mniej zatłoczone i cichsze miejsca, ale Olsztyn, jaki by nie był, zawsze sprawia nam dużą frajdę. Po prostu kochamy to miejsce.
Polecamy Olsztyn i okoliczne wzgórza ze skałkami o każdej porze roku.
Na dzisiaj to tyle, a już wkrótce dłuższe, bardziej wymagające trasy.. 🙂
zdjęcia : weekendnaszlakublog