Nasza kolejna wycieczka rozpoczęła się w Pilicy, do której dojechaliśmy busem z Zawiercia. Bardzo przypadło nam to gustu to miasteczko, już wiele razy rozpoczynaliśmy nasze weekendowe wypady właśnie z tej miejscowości. Tym razem zmieniliśmy sobie nieco drogę, najpierw wzdłuż zalewu, następnie „żółtym” szlakiem rowerowym wśród przepięknych pól, udaliśmy się w kierunku Smolenia. Widokowo rewelacja. Cudowne przestrzenie, co widać na poniższych fotkach. Zakochaliśmy się w tej trasie!
Samego zamku w Smoleniu nie zwiedzaliśmy po raz kolejny, ale udaliśmy się prosto do tak zwanego „Jurajskiego Parku” – ukrytych w lesie znanych wspinaczom skałek takich jak: „Salceson”, „Szczurek”, „7 projektów” czy „Kalafior”. Robią wrażenie.
„Popstrykaliśmy” trochę zdjęć i dalej w drogę, w poszukiwaniu skały „Wróblowej”. Przez chaszcze i krzaki jakimś cudem dotarliśmy do niej i choć miejscówka niezła, to zajęta przez wspinaczy, więc nie mogliśmy szczegółowiej „popstrykać”.
Następnie wyruszyliśmy w stronę „Biśnika” – kompleksu skalnego, gdzie lekko już zmęczeni, zjedliśmy przepyszne udka kurczaka z rożna, zakupione w Pilicy (o dziwo nie wystygły). Krótki odpoczynek i dalej w drogę: szlakiem „czerwonym”, pieszym przez las, a następnie „czarnym” do Złożeńca.
Po drodze udało nam się jeszcze znaleźć piękną, skrytą w lesie skałę o nazwie „Ruskowa Skała”.
Dotarliśmy do skraju wsi Złożeniec – Pustkowie i później już obrzeżem rezerwatu „Ruskie Góry” „czarnym” szlakiem szliśmy i szliśmy, i szliśmy… prosto do Ryczowa.
Długa to trasa, nieco męcząca, ale znów świetna, jeśli chodzi o wrażenia, widoki etc. Kolejne kilometry w nogach, ale bardzo to lubimy. Uwierzcie, że to większa frajda niż podróżowanie samochodem, którym nie wszędzie da się dojechać. I nawet jeśli potem leczy się opuchnięte stopy, to wysiłek jakim okupiona została wycieczka wprawia w świetny nastrój. I wtedy właśnie czujemy, że żyjemy i że odpoczywamy! 🙂
zdjęcia: weekendnaszlakublog