Ogrodzieniec -> Śrubarnia ->Żelazko -> Ryczów -> Podzamcze

Kolejna nasza trasa weekendowego wypadu rozpoczęła się w Ogrodzieńcu. Z Zawiercia udaliśmy się busem prosto do tego miasta, które okazało się dość chaotyczne. Mnogość uliczek i brak jakiegoś ciekawszego „rynku” ostudziły nasz zapał. Niemniej jednak kościół pw. Przemienienia Pańskiego z 1787r. choć zamknięty, uwieczniony został na fotkach.

Z Ogrodzieńca udaliśmy się w stronę wsi Śrubarnia. Kilka kilometrów szosą, troszkę nas zmęczyły, bo słońce przygrzewało dość mocno, ale nic to. Szło się dobrze, po drodze koniki, kwiatki, skała Niwień, z której szczytu również udało się pstryknąć zdjęcia. 

Po krótkim odpoczynku na trasie do wsi Żelazko odkryliśmy ciekawą kapliczkę przy skale, a także ukryte w lesie, na wschód od centrum Żelazka, piękne i monumentalne skałki. Las nagle zamienił się w zupełnie inny – taki jak w Sokolich Górach: mroczny, tajemniczy z jarami i rowami (być może przeciwczołgowymi).

Z Żelazka doszliśmy do Ryczowa. Tam, po odpoczynku, zdecydowaliśmy się na kilku kilometrowy spacer do Podzamcza, po drodze mnóstwo zieleni, przestrzeni, kilka pięknych skałek (Bolkowa, Gurdziel, w tle gdzieś daleko Straszykowe Skały), a w samym Podzamczu na zamku „Najazd Barbarzyńców”. Cała trasa dała nam lekki wycisk, ale warto było. Jak zawsze. Polecamy !

zdjęcia : weekendnaszlakublog.

Biskupice -> Zrębice -> Przymiłowice Kotysów -> Olsztyn

Wymyśliliśmy sobie ostatnio piękną pieszą trasę, bagatela ok. 20 km dróżkami i szosami Jury Krakowsko-Częstochowskiej. W samej Częstochowie wystarczy wsiąść w autobus podmiejski linii 67 w kierunku Biskupic i wysiąść po ok. 40-stu minutach na przystanku Biskupice-Kościół. Tam rozpoczyna się szlak prowadzący częściowo przez lasy Sokolich Gór. Wystarczy skręcić w lewo przed kościołem i udać się piękną polną drogę w stronę Sokolich Gór.

Wiosenne lasy Sokolich Gór przedstawiają się niezwykle, a śpiewające ptaki uprzyjemniały wędrówkę – koniecznie musimy wrócić tam w sezonie grzybowym.

Polnymi drogami doszliśmy do Zrębic. Przestrzenie, błękit nieba, czego chcieć więcej.

W Zrębicach nie zwiedzaliśmy już zabytkowego kościółka o którym możecie przeczytać w tej notce, ale odbiliśmy w stronę kapliczki i skałek św. Idziego. Tamże, krótki odpoczynek, kanapki, napoje, w miejscu bardzo przyjemnym, gdzie odkryte i odkrzaczone skałki prezentowały się świetnie.

W Przymiłowicach-Kotysowie (bardzo cichej i spokojnej wiosce) zauważyliśmy kilka ciekawych klimatów, stare domostwa, przydrożną kapliczkę.

A Olsztyn – wiadomo – to nasze miejsce na ziemi, gdzie właściwie wszędzie jest pięknie. Chwilę posiedzieliśmy przy Dziewicy i Szafie (nazwy skałek) przyglądając się wspinaczom, którzy tłumnie wylegli na łono przyrody, korzystając z pięknej aury. Przemieściliśmy się później już na wzgórze zamkowe, skąd panorama Olsztyna z jednej strony i panorama Sokolich Gór z drugiej – niezmiennie zachwyca. Powrót wieczornym autobusem linii 67 do Częstochowy zakończył nasz weekendowy wypad.

Serdecznie polecamy ten zakątek Jury dla długie pieszych lub, jak kto woli, rowerowych, wycieczek.

Zdjęcia : weekendnaszlakublog

Góra Ossona w Częstochowie

Góra, a właściwie wzgórze złożone z dwóch garbów, znajduje się nieopodal dzielnicy Mirów oraz terenów Huty Częstochowa. Ma ok. 316m n.p.m i od dawna jest miejscem dość tajemniczym. 

„Podczas okupacji Niemcy urządzili na nim poligon szybowcowy, który po wojnie był wykorzystany przez aeroklub. Ośrodek szybowcowy funkcjonował do 1949 r., potem teren zajęła rozbudowująca się huta wykuwając w Górze Ossona podziemne zbiorniki wody używanej do celów technologicznych. Wodę transportowano dwoma rurociągami o średnicy metra zakopanymi w południowej części wzgórza. Z końcem XX w. urządzenia przestały być potrzebne, bo piece zostały wygaszone, a później rozebrane. Przerdzewiałe rury zdołano wykopać, ale betonowe pomieszczenie przepompowni i zbiorniki pozostały wewnątrz”. (internet, GW)

Na jednym z garbów znajduje się tylko punkt wysokościowy, a na drugim resztki wspomnianej wyżej przepompowni. Przepompownia została wysadzona, stąd dziś tylko ślad po kopule, która uległa zawaleniu. Nieopodal można obejrzeć fragmenty ścian i murów różnych budynków przemysłowych, do których wszelkie włazy i otwory zostały zamurowane i zamkniętem, choć w dniu, w którym odwiedziliśmy to miejsce, dziura po kopule wyglądała jak na zdjęciu poniżej – zero zabezpieczenia. Cała reszta została zasypa i  tak właśnie powstała góra Ossona.

Mówi się również, że na górze Ossona mają miejsce zjawiska niewyjaśnione takie jak:  pojawianie się niezydentyfikowanych obiektów latających, niezwykłe skupiska energii itp. Nie udało nam się zobaczyć żadnego UFO, ale miejsce jest faktycznie trochę tajemnicze.

Edward Osson w 1946r. nieopodal wzgórza ufundował szkółkę szybowcową i lotnisko dla szybowców, stąd prawdopodobnie nazwa wzgórza. Natomiast niejaki Henryk Sięga, pilot i instruktor szkolący adeptów Aeroklubu Częstochowskiego ufundował pamiątkową tablicę jaka została wmurowana została w wapienną skałę znajdującą się w pobliżu. Nad tablicą znajduje się również figura Matki Boskiej z Lourdes – patronki lotników.

Z góry rozciąga się widok na Częstochowę z najbliższą panoramą na kompleks Huty Częstochowa. Warto odwiedzić to miejsce.

(zdjęcia: weekendnaszlakublog)