Kolejną wycieczkę rozpoczęliśmy w jurajskim Olsztynie koło Częstochowy. Wysiedliśmy z podmiejskiego autobusu na rynku i od razu skierowaliśmy się w stronę kompleksu skalnego „Grupa Dziewicy” po lewej stronie wzgórza zamkowego, które jak widać na poniższych zdjęciach prezentowało się cudnie w całej swojej, zielonej krasie.
„Grupa Dziewicy” słynie z wielu dróg wspinaczkowych na okazałych skałach.
Tłumów tym razem nie było, nacieszyliśmy oczy widokami i ruszyliśmy dalej ukwieconymi terenami, leśną drogą w kierunku Przymiłowic.
I oto dotarliśmy. Przymiłowice to niewielka wieś, gdzie znajduje się kilka poniemieckich schronów, ale nie o nich tym razem… My, doszliśmy do jej południowej części – Kotysów, tam przeszliśmy kawałek ulicą Sokolą, przy której znajduje się murowana kapliczka zbudowana przez mieszkańców wsi w 1907 r., aby następnie udać się w kierunku Zrębic.
Odkryliśmy przy okazji kilka niewielkich skałek w pobliskim lesie, co oczywiście wprawiło nas w bardzo dobry nastrój, bo co jak co, ale skałki, to my bardzo lubimy 🙂 Niektóre z tych skałek wcale nie były takie małe! ale też nie na tyle duże, by nadawały się do wspinaczki. Spenetrowaliśmy teren, bardzo nam się tam podobało.
Kolejnym etapem naszej wycieczki był „hardkor” przez łąki i pola, który dał nam mocno w kość, słońce dawało czadu, nogi się plątały, bujna roślinność pod stopami nie pozwalała na swobodny marsz, widoczne na zdjęciach ścieżki, tylko mijaliśmy. Brnęliśmy na przestrzał.
Niemniej jednak po trudzie i znoju, pocie wylanym z wszystkich chyba partii ciała dotarliśmy do przepięknego miejsca. To niewielkie wzgórze graniczące z prywatnymi działkami, na którym odkryliśmy jeszcze kilka skałek i ładny punkt widokowy z panoramą na „Skałki św. Idziego” oraz na Rezerwat „Sokole Góry”. Tu zrobiliśmy sobie dłuższy odpoczynek, chłonąc widoki, podziwiając letnią roślinność, ciesząc się cieniem i posilając nieco.
No ale, czas gonił. Ruszyliśmy dalej. Tym razem miedzą, ścieżką przez pola, w stronę „Skałek św. Idziego”. Trochę znów się umęczyliśmy, żeby dotrzeć do nich, ale udało się 🙂 Skałki okazały się już mocno zarośnięte, ale i tak są piękne.
Dalej lasem, dotarliśmy do kolejnego kompleksu skalnego należącego do „Skałek św. Idziego”. Tam też pobuszowaliśmy odkrywając piękne ostańce skryte w leśnych ostępach, aż wybałuszaliśmy oczy z wrażenia.
Powoli zbliżaliśmy się już do końca naszej wędrówki. Pozostało nam jeszcze wrócić z powrotem do Olsztyna, zatem udaliśmy się w stronę Rezerwatu „Sokole Góry”, by od strony wzgórza „Knieja” dotrzeć do celu. Na samą „Knieję” zabrakło nam już sił i czasu, ale na pewno tam jeszcze pojedziemy, bo to miejsce warte odwiedzenia.
Udało nam się znależć żółty szlak, którym wyszliśmy od strony skały „Szafa”.
Jeszcze rzut oka na wzgórze zamkowe, spacer do cetrum na szybkie lody i powrót do Częstochowy podmiejskim busem. Świetna wyprawa. Miało być „lajtowo”, wyszło jak zawsze z „hardkorem”, ale już tęsknimy. Polecamy takie piesze trasy, to ogromna frajda obserwować, jak zmienia się teren, podziwiać naturę, bujne łąki, pola tuż przed żniwami, słuchać ptaków… To po prostu odpoczynek. Paradoksalnie, mimo ogromnego zmęczenia fizycznego.
zdjęcia : wekendnaszlakublog